
Ze wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej, Wielka Brytania wydaje się w niej być za karę. Nie oddało własnej waluty, nie forsuje własnych idei, najbardziej dbając o własny interes. Z punktu widzenia państwa – pozycja idealna: niezależna i suwerenna. Ale brak zaangażowania Zjednoczonego Królestwa może odbić się Unii czkawką.
Podstawową kwestią jest waluta. Oczywiście funt brytyjski nie jest w Europie wyjątkiem, ale Anglicy nawet nie udają zainteresowania europejską walutą, opierając siłę swojej gospodarki na mocy funta. Dodatkowo fakt istnienia strefy euro jest fantastycznym rynkiem dla brytyjskich banków. Własna waluta oznacza też łatwość w kreowaniu polityki monetarnej – regulowanie ilości pieniędzy w obiegu. To wszystko znikłoby, gdyby Wielka Brytania zdecydowała się na wstąpienie w szeregi unii walutowej. Gdyby władze zdecydowały się wymienić walutę własną na euro, wolność w prowadzeniu gospodarki zastąpiłoby równanie do ustalonego poziomu.
Jest to lekcja, której nie wyciąga lub nie chce wyciągnąć Polska. Strefa euro przechodzi trudny proces powstawania z kolan po kryzysie. Jeszcze kilkadziesiąt miesięcy temu euroland miał się gorzej niż kiedykolwiek. Wstąpienie do wspólnoty walutowej jest nam odradzane przez ekonomiczne autorytety, jednak w Polsce cały czas podkreśla się konieczność przyjęcia euro. Co gorsza, co jakiś czas podkreśla się konieczność przyspieszenia tego procesu. Chociaż Polska jest o krok od spełnienia formalnych wymagań, przyjęcie euro może się okazać dla naszej gospodarki zgubne.
Unia Europejska może dać Polsce wiele dobrego, ale do wszystkiego należy podchodzić krytycznie. Dobrym przykładem jest właśnie Wielka Brytania, która dokonując prostego rachunku strat i korzyści stwierdza, że bycie częścią UE po prostu się jej nie opłaca. Ograniczenia wynikające z unijnych regulacji czy brak korzyści ze wspólnej waluty to tylko niektóre z powodów, dla których Brytyjczycy poważnie rozpatrują wystąpienie z Wspólnoty. I choć Polska nie powinna się raczej tak separować od UE, to dowód na to, że „istnieje życie po unii” może być dla nas cenną lekcją.