
Kantory internetowe w Polsce to z jednej strony jeden z najprężniej rozwijający się sektor w polskim e-commerce, a z drugiej – część rynku, na którym panuje swoisty duopol spółek Cinkciarz.pl i Currency One. Pozostali gracze muszą się sporo nagimnastykować, by w ogóle zaistnieć.
Kantor internetowy to na wstępie biznes niemal bezkosztowy. Oczywiście od początku należy mieć pewną ilość waluty na poczet wymian, ale już same transakcje, obsługa klientów, czy system (po jego napisaniu) to rzeczy po prostu tanie. Problem polega na czym innym: należy wybić się spośród konkurencji oraz mieć odpowiednią pozycję, by negocjować z kontrahentami dobre ceny dużych ilości waluty. Wymaga to już pełnej rangi oraz zaangażowania. Czasami pojawiają się pytania o banki, które do zarabiania na internetowej wymianie walut się nie kwapią. Nie jest to jednak efektem opieszałości polskich instytucji w tym temacie. Po prostu banki zarabiają więcej na czym innym.
Wymiana walut online jest dla klienta atrakcyjna, ponieważ jest tania. Inaczej niż w przypadku banków i kantorów stacjonarnych, platformy internetowej wymiany walut zarabiają na małych prowizjach od transakcji. Oznacza to, że zysk nie pochodzi z wysokości transakcji, ale ich ilości. Idealnym klientem jest dla nich osoba spłacająca pożyczkę w walucie obcej, poszukująca oszczędnościowo. Jednak mimo że ustawa antyspreadowa ma już trzy lata, wielu kredytobiorców wciąż kupuje walutę w bankach. Te dokonują szybkiego rachunku – czy bardziej opłaca się zarabiać na dużych spreadach, które będą przynosić im duże zyski jeszcze przez wiele lat, czy wykonać krok w kierunku kantorów online. Ta pierwsza opcja jest zdecydowanie bardziej rentowna.
Zresztą internetowe kantory zaszły za skórę bankom i te nie będą chciały przyłączyć się do wroga, którego być może nie będą mogły pokonać. Uprzykrzają więc im życie, na przykład ie otwierając kont, pozwalających na tańsze i szybsze przelewy do klienta. Mimo że wyjątki się zdarzają (Alior i Meritm Bank), wydaje się niemal pewne, że upłynie jeszcze sporo rat, zanim banki zdecydują się na otwarcie kantorów internetowych, skoro zarabiają mnóstwo pieniędzy na spreadach i prowizjach.