
Pisaliśmy już parę razy o próbach wcielenia cyfrowych walut na grunt nowoczesnego prawodawstwa i gospodarki. Ideą kryptowalut jest jednak to, że rządy i instytucje finansowe mogą grzecznie poprosić o to, by elektronicznego pieniądza używać zgodnie z prawem… i tylko tyle. Inaczej do sprawy podchodzi Ekwador. W tym południowoamerykańskim kraju cyberwaluta będzie emitowana przez tamtejszy bank centralny.
Nowy środek płatniczy będzie udostępniony pod koniec tego roku i będzie alternatywnym dla amerykańskiego dolara sposobem na uiszczanie płatności (przypomnijmy, że USD w 2000 roku zastąpił ekwadorską walutę sucre).Wprowadzenie do obiegu środków w tej formie jest kolejnym etapem trwającego już 15 lat kryzysu w Ekwadorze. Jest to wyciągnięcie ręki do najbiedniejszych, których nie stać nawet na najprostsze usługi bankowe. Ubożsi mieszkańcy będą mogli korzystać z darmowego konta e-walutowego oraz jak system bankowy zmieni się i dostosuje do nowych wymagań. Państwo miałoby oferować obsługę Ekwadorski Bank Centralny ma zapewnić zarówno wymaganą infrastrukturę, jak i obsługę płatności części społeczeństwa, która ma liczyć niemal 3 miliony osób (przy ok. 15.5 mln populacji). Oznacza to, że z cyberwaluty skorzysta co piąty obywatel Ekwadoru i aż czterech z dziesięciu aktywnych zawodowo mieszkańców tego kraju.
Nie ujawniono jak dotąd szczegółów technicznych, od tych bardziej trywialnych, jak nazwa waluty, po najistotniejsze – czyli kurs wymiany za jednego dolara, jak władze mają zamiar utrzymać cyfrową walutę w ryzach oraz jak uzyskać stan, w którym usługi finansowe udzielane są za darmo w kraju, który nie wychodzi z długów? Jedno jest pewne – jeśli Ekwador rzeczywiście ma zamiar wprowadzić walutę elektroniczną w grudniu, odpowiedzi na te pytania będą musiały się pojawić już wkrótce.