
Czy wirtualna waluta zdała egzamin na środek płatniczy? Zapewne opinii będzie tyle, co te opinie głoszących. Czy jednak możliwe jest stworzenie oficjalnego krajowego systemu płatniczego opartego na kryptowalutach? Taki pomysł mają Islandczycy.
Przed odpowiedzią na to pytanie warto rozważyć zalety cyberpieniędzy. Zwróciły na siebie uwagę internautów przede wszystkim anonimowością i niezależnością od oficjalnych systemów pieniężnych, polegających na organizacjach płatniczych. Trudno natomiast rozstrzygnąć, czy wirtualność sama w sobie jest plusem, czy minusem. Z jednej strony istotnie, żyjemy w czasach, w których łącza internetowe dostępne są niemal wszędzie. Jednak czy warto opierać całą infrastrukturę płatniczą na – nieco trywializując problem – obecności prądu w gniazdkach? Co jeśli prądu zabraknie? Teoretycznie z tym samym problemem borykają się karty płatnicze. Jego rozwiązaniem jest jednak gotówka, a to o nią toczy się bój w Islandii.
Waluta krajowa tego państwa boryka się z dużymi problemami. Kurs wymiany jest niemal zatrważający – 1 euro kosztuje 155 koron islandzkich. Stopa inflacji stoi tam na poziomie 5.5 procent – dla przykładu w Polsce jest to 0.7 procenta. Doprowadziło to do stworzenia Auroracoin, czyli wirtualnej waluty, która miałaby zastąpić koronę.
W tym momencie Islandczycy mogą się rejestrować online i czekać na pierwszą część Auroracoinów, których 10 procent ogólnej liczby zostanie rozdane (w marcu podano, zgłoszono się po już 6.5% monet). Dla około 300 tysięcy obywateli przygotowano 21 milionów jednostek waluty, z czego wykopano połowę tej sumy. 1 AUR kosztuje w tym momencie 3.08 euro, zatem gdyby w tym momencie przeprowadzono wymianę walut obowiązujących w Islandii, 1 Autroracoin odpowiadałby 477 koronom islandzkim.
Najważniejsze pytania dotyczące Auroracoin to: czy Islandia jest gotowa na przyjęcie cyberpieniądza jako oficjalnego środka płatniczego i czy kryptowaluta, której zalety to m.in. uniezależnienie od banków centralnych, instytucji finansowych, etc., sprawdzi się jako środek płatniczy? Obie odpowiedzi zdają się być przeczące: nawet w Polsce jest więcej punktów, w których płacić można płacić wirtualnymi walutami. Mamy ich 67 wobec 5 islandzkich (z czego 4 usytuowane są w Reykjaviku). Drugą kwestią jest ograniczanie internetowej waluty tylko dla jednego kraju, skoro cyberwaluty zdobyły sławę m.in. dzięki obejmowaniu swoim zasięgiem całego świata. W tym momencie Auroracoin to tylko projekt, w dodatku oficjalnie bez wsparcia polityków. Póki co zatem islandzka kryptowaluta to ciekawostka, alternatywa, którą w Islandii nie można nawet wygodnie płacić.