
Wiele razy poświęcaliśmy tu już miejsce na pomysły rządów krajów na pomoc walutowym kredytobiorcom. Najczęściej spotykały się one ze sceptycznym podejściem, gdyż przewalutowania oraz inne formy pomocy spłacającym pożyczki w walutach obcych najczęściej stanowią mocne uderzenie w system bankowy. Nie inaczej jest z propozycją pomocy frankowiczom wysuniętą przez Ministerstwo Gospodarki.
Osoby posiadające kredyt we franku miały powody do narzekań jeszcze przed 15 stycznia tego roku. Szwajcarska waluta niemal dwukrotnie zdrożała względem stanu z czasów, kiedy większość z tych podwyżek została wzięta. W 2008 roku kurs franka wynosił niewiele ponad 2 zł. Gdy na początku tego roku osiągnął on poziom 5 zł, wielu osobom zagroziło widmo bankructwa. Wydarzenia m.in. na Węgrzech pokazały, że politycy mają szerokie pole do popisu, by zdobyć poparcie. Na tej fali stara się wybić przed wyborami samorządowymi.
Ministerstwo Gospodarki chce zaproponować możliwość przewalutowanie po obecnym kursie franka z umorzeniem części długu. Po spełnieniu warunków, które zdefiniują odpowiednie przepisy, kredyt zostanie przeliczony na złotówki. Różnica spowodowana wzrostem kursu byłaby dzielona na pół i 50% tej kwoty byłaby umarzana.
Osoba, która otrzymała kredyt we frankach w połowie września 2008 roku, pierwsze raty spłacała po kursie ok. 2.08 zł. Dziś cena za jednostkę szwajcarskiej waluty wynosi 4.03 zł (kursy za NBP.pl). Powiedzmy, że jedna rata wynosiła 300 franków i pierwsza spłata przypadała na październik 2008 – do dnia dzisiejszego daje to 82 raty. Wskutek wzrostu kursu franka rata kredytu nie wynosi już 624 zł (300 x 2.08) jak na początku, a 1209 zł. Różnica dla jednej raty wynosi dziś zatem 585 zł. Połowę otrzymanej w ten sposób kwoty (dziś 292.50 zł) chce umorzyć rząd. Oczywiście w przypadku roku 2010 podstawą wyliczeń będzie kurs franka z tamtego czasu, nie zmienia to jednak faktu, że gra nie toczy się o przysłowiową pietruszkę. Mowa tu – biorąc pod uwagę setki tysięcy frankowych kredytobiorców – o wielomilionowej operacji.
Oferta przeliczenia kredytów walutowych brzmi jak wcześnie odpalona kampania wyborcza przed wyborami samorządowymi i najlepiej byłoby chyba, by pozostała na tym etapie. Pomoc państwa dla osób spłacających kredyty denominowane nieczęsto wypada krajowi na dobre. Polska była dotychczas pod tym względem rozsądna, interweniując tylko w sytuacji, gdy na drodze sądowej wykazano wadliwość umów z bankiem.
Inną propozycją MG jest zawieszenie spłaty kredytu do okresu 3 lat. Tego typu ‘wakacje’ szybko jednak zostało skrytykowane, a niekiedy i wykpione przez internautów. Istotnie – trudno spodziewać się, by po kolejnych trzech latach koniunktura sprzyjała frankowiczom. Z drugiej strony, jeśli zaistniała sytuacja nauczyła nas czegoś, to faktu nieprzewidywalności rynku walut.