Polska dalej niż bliżej euro

Kolejne badania opinii publicznej w sprawie przyjęcia przez Polskę euro przynoszą tak zupełnie różne wyniki, że porównywanie ich między sobą traci sens. W ostatnim z nich odsetek przeciwników wspólnej waluty nad Wisłą (których, według innych statystyk, miała być około połowa) spadł o 6 procent i wyniósł 74 procent.

Analityków bardziej niż rozbieżności pomiędzy poszczególnymi ankietami zdumiewa fakt, że wciąż większość Polaków jest przeciwna wejściu do unii walutowej. W dobie zwiększających się praktycznie z dnia na dzień napięć między Rosją a Ukrainą (lub, jak kto woli: między Rosją a resztą świata) wspólna waluta oraz stanie się w jeszcze większym stopniu częścią gospodarki Unii Europejskiej miały zapewnić Polsce bardziej radykalne kroki w razie zagrożenia militarnego niż miało to miejsce w przypadku Ukrainy.

Na liczbę eurosceptyków składa się odsetek ludzi zdecydowanie przeciwnych przyjęciu euro (42 procent) oraz tych raczej przeciwnych dołączeniu do eurolandu (34 procent). Przyjęcie euro w tym momencie przy obecnym przeliczniku waluty – tj. 1 euro równym ok. 4.20 zł – oznaczałoby między innymi, że wypłata osób otrzymujących płacę minimalną nie osiągnęłaby nawet wartości największego nominału zamieszczonego na banknocie (500 euro = 2100 zł przy średnim wynagrodzeniu na poziomie ok. 1700 zł)

Powolny przyrost euroentuzjastów może też martwić polityków, wskazujących na to, że Polska po końcu przyszłego roku spełni wszystkie wymagania, by wprowadzić euro. Czy kilkanaście miesięcy wystarczy na tak drastyczną zmianę opinii publicznej? Zapewne nie. Ale należy pamiętać o dwóch rzeczach – tym, że „co sondaż, to inny wynik” oraz wciąż dynamicznie zmieniającej się sytuacji politycznej za naszą wschodnią granicą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *